ZNIKAJĄCE NADZIEJE - JUSTYNA CHROBAK
„Co zrobisz kiedy twoje poukładane, szczęśliwe życie nagle zmieni się w koszmar?”
Nad odpowiedzią na to pytanie można jedynie się zastanawiać, bo nigdy się nie wie tak naprawdę co by się zrobiło w danym momencie. Dopóki nie dojdzie do tego koszmaru.
Hania wiodła dobre i szczęśliwe życie u boku męża. Otworzona przez nią fundacja, pomagała kobietą w potrzebie, zapewniając pomoc i dach nad głową. Ta praca przynosiła jej dużo radości i spełnienia. Nic nie zwiastowało zbliżającej się katastrofy, ale jak to bywa w takich sytuacjach. Jak się sypie to po całości i z każdej strony. Jej poukładane życie rozsypało się w drobny mak. Pierwsze mąż zaczyna dziwnie się zachowywać, do tej pory nigdy nie wyładowywał na niej złości, nie krzyczał. Nie potrafi zrozumieć co się z nim dzieje. Kilka podopiecznych znika. A jej nowy pracownik Szymon zaczyna ją pociągać. Gdy zaczyna szukać i wypytywać o kobiety, ściąga na siebie jeszcze większe niebezpieczeństwo. Mimo, że nie jest niczego świadoma. Sytuacja w domu pogarsza się do takiego stopnia, że nie ma ochoty do niego wracać.
„Nie bała się, co zaraz powie. Nie bała się jego. I nie bała się tego, że od tej pory będzie musiała z wszystkim radzić sobie sama.”
„Znikające nadzieje” to mieszanka kryminału i romansu z dużą dawką emocji, akcji, intryg, tajemnic i niebezpieczeństwa. Justyna porusza trudne tematy od przemocy domowej, po korupcję, porwania i handel ludźmi. Po raz kolejny stworzyła niesamowitą historię, która wciąga od pierwszej strony i trzymała w napięciu do samego końca. Pokazująca, że każda podjęta przez nas decyzja niesie za sobą konsekwencje, raz są mniejsze, a raz większe. Zawsze mamy wybór i od nas zależy jak potoczy się nasze życie. Cały czas zastanawiałam się kto za tym stoi, gdzieś w połowie miałam pewność co do jednej osoby, ale dalej nie wiedziałam wszystkiego. Im było bliżej końca tym bardziej stawałam się nerwowa, a gdy z każdą przeczytaną kartką wszystko stawało się dla mnie jaśniejsze, a niebezpieczeństwo było już wręcz namacalne. Siedziałam jak na szpilkach z nadzieją, że skończy się to jednak dobrze. Jeśli chcecie się przekonać jak skończyła się historia Hani i Szymona to musicie przeczytać „Znikające nadzieje”. Gorąco wam ją polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz