REKRUTERKA - MARTA ZBIROWSKA
„Wasza miłość jest autodestrukcyjna, bo im bardziej chcecie dbać o siebie nawzajem, tym bardziej się krzywdzicie. Zastanówcie się, czy chcecie pielęgnować to uczucie i staniecie na wysokości zadania, czy pozwolicie mu umrzeć w koszmarnych męczarniach.”
WSPÓŁPRACA REKLAMOWA WYDAWNICTWO BLACK ROSE
W jednej chwili życie Skyler zmieniło się w koszmar, z którego nie mogła się obudzić. Utrata dziecka, mąż, który okazał się kłamcą, hazardzistą i świnią. Zniknął, zostawiając ją i teraz to ona będzie musiała odpracować cały jego dług, by odzyskać prawa do swojej części domu. Stała się rekruterką i zmieniła podrzędny burdel w ekskluzywny, przynoszący zysk. Ale lata mijały, a ona dalej nie mogła się uwolnić od tych ludzi. Zamknięta na wszystkie emocje i uczucia Sky spotyka na swojej drodze Madsa. Mężczyznę, którego po raz kolejny spławiła, a on nie zamierzał się poddać i tak rozpoczęła się gra, w której stawką okazało się ich życie i miłość. On posunie się do wszystkiego, by ona stała się jego. Za to ona nie chce mieć z nim nic wspólnego, ale gdy on zacznie grać nieczysto, wszystko się zmieni. Co się stanie, gdy ich sekrety i tajemnice wyjdą na jaw? Dokąd ich zaprowadzi chęć chronienia siebie nawzajem? Czy gdy wszystko runie, oni odnajdą drogę do siebie i będą szczęśliwi?
Czy wy też tak macie, że czytając niekiedy, macie ochotę wyciągnąć głównych bohaterów z książki i nimi potrząsnąć lub przywalić? Ja tak miałam przez całą tę historię. Marta Zbirowska nie miała dla mnie litości, w niektórych momentach aż zgrzytałam zębami i gryzłam się w język, aby nie przeklinać. Złość i gniew mieszały się ze współczuciem. Sky i Madsa są niereformowalnymi, zagubionymi bohaterami, ale bardzo dobrze wykreowanymi. Tylko nie zmieniło to faktu, że ich postępowania działały na mnie jak płachta na byka. Ich największy problem poza zaufaniem był brak szczerych rozmów, które mogły zaoszczędzić im wielu nieporozumień, bólu i łez. Chcieli siebie chronić, a przez to zadawali sobie jeszcze większy ból. „Rekruterka” wywołała we mnie wiele emocji, a pióro Marty tylko to potęgowało. Nie dało się przewidzieć niczego, co działo się w tej książce, a Marta poprowadziło tak to wszystko, że nie mogłam się oderwać od czytania. Nie zabrakło tu również gorących i pikantnych scen, które tylko podsycały temperaturę między bohaterami. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz