JUST PROMISE ME... - M. MACKENZIE
„[…] ten mur, którym się otoczyła i który trzymał ją w ryzach, rozpieprzył się w drobny mak i zabrakło jej siły, by ponownie go wznieść.”
WSPÓŁPRACA REKLAMOWA M. Mackenzie
Byli sąsiadami. On był jej miłością. Ona dla niego nerdem. Dla zachowania reputacji zrobił coś, czego nie powinien. Upokorzył Leah i zmieszał ją z błotem. Dziewczyna zrobiła coś, co wtedy było dla niej jedynym wyjściem, wyjechała. W Anglii stanęła na nogi i się zmieniła. Już nie jest brzydkim kaczątkiem, a pięknym łabędziem. Ale dalej nie zapomniała tego, co zrobił jej Cameron. Teraz wraca do rodzinnego miasta. Tęsknota za mamą, przyjaciółką była duża, ale to spełnienie marzenia o studiach na wymarzonej uczelni było tym, co chciała spełnić. Tylko nie podejrzewała, że już pierwszego dnia stanie oko w oko z Cameronem, a do tego spoliczkuje go na oczach innych studentów. Cameron przeżył mały szok, gdy zobaczył Leah i to jak teraz wygląda, ale przez te lata nawet nie zastanawiał się nad tym, gdzie ona zniknęła ani co się z nią działo. Nie czuł żadnych wyrzutów sumienia, a teraz za to, jak go upokorzyła, przyjdzie jej zapłacić. Zamierzał się zemścić na niej, a najlepszy sposób na to będzie, gdy ją poderwie i zniszczy… Po raz kolejny zamierzał posunąć się do wszystkiego, ale tym razem nie będzie tak jak sobie planował. Zastawi pułapkę, w którą sam zacznie wpadać, bo Leah nie zamierza po raz kolejny dać się nabrać na jego urok i słówka. Dokąd zaprowadzi ich ta gra? Bo los nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i postawi przed nimi kolejne problemy i próby. Tylko czy uda im się wyjść z nich zwycięsko? Bo zawistnych i złośliwych osób nie brakuje w ich otoczeniu, a gdy raz zostało się zranionym, to niestety ciągle wypatruje się znowu tego ze strachem w oczach.
„Nie chciała już jednak uciekać, chować się, udawać, że nic nie czuje. Pragnęła korzystać z życia, dlatego pełna obaw podjęła po raz kolejny ryzyko…”
Tylko czy to ryzyko się opłaci? Bo łatwo jest wyleczyć raz złamane serce, ale gdy zostanie ono po raz kolejny złamane, może nie być już tak łatwo go posklejać w całość. Zwłaszcza gdy złośliwy los postanowił po raz kolejny zadać cios, którego Leah się nie spodziewała, ale mimo wszystko walczyła, bo miała dla kogo. Ale gdy nadzieja brutalnie zostanie jej odebrana, ona się podda, mimo że inni będą o nią walczyć.
„Świat mu się zawalił. Ledwo sklejone serce rozpieprzyło się na milion kawałeczków. A wszystko za sprawą jednego imienia.”
Jesteście ciekawi, co tym razem M. Mackenzie dla nas stworzyła? Stworzyła po raz kolejny cudowną, świetną, romantyczna, pełną emocji, łez, bólu, przyjaźni i nadziei młodzieżową historię. Którą może przeczytać każdy i każdy się w niej zakocha. Zakocha się w bohaterach, fabule, humorze i całej akcji. Łzy będą się mieszać z uśmiechem. Radość ze złością. Nadzieja ze strachem. Ból z miłością. Emocje będą was chwytać w swoje szpony i będą zaciskać się na waszych gardłach, odbierając wam oddech. Każdą chwilę tę dobrą i złą, będziecie przeżywać z podwojoną siłą. Bo zasiadając do tej książki, nie będziecie przygotowani na to, co przyniesie wam każda kolejna przeczytana strona. Emocje wylewają się z niej, zabierając nas na przejażdżkę, na którą nikt nie jest gotowy. Wsiądziecie do łódki, jaką podstawi wam Mackenzie i początkowy piękny spływ spokojnymi wodami, nagle zmieni się w rwący potok, by na końcu zabrać was nad sam brzeg wodospadu i zostawić was nad jego krawędzią w niemym oczekiwaniu na to, co się zaraz wydarzy. Mackenzie znowu udowodniła, że potrafi czarować i to jak najlepsza wróżka. Idealnie stworzona fabuła, idealnie wykreowani bohaterowie, mix emocji zabierają czytelnika w niesamowitą podróż, od której nie można się oderwać, a zakończenie sprawia, że ma się ochotę chwycić za kolejny tom. Bo to napięcie, jakie pozostaje i niewiedza nie pozwalają na zapomnienie o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gorąco polecam wam tę książkę, bo odkryjecie zupełnie inne oblicze M. Mackenzie. Kochana dziękuje, że po raz kolejny mogłam być Twoją patronką i najważniejsze dziękuje, że jesteś Maleńka.
Komentarze
Prześlij komentarz